Choroba nie zawsze spotyka kogoś innego....

2/26/2016

Wiecie z czym kojarzy mi się białaczka? Z przeszczepem szpiku, z Agatą Mróz i będę tu brutalna, ale także że śmiercią. Nigdy, nawet w najgorszych snach nie myślałam, że zetknę się z nią, że spotka to kogoś z moich bliskich. Przecież to co najgorsze spotyka zawsze kogoś innego....

Wszyscy wiemy, że trzeba regularnie chodzić na badania, krew i mocz, to takie podstawy. Warto wykonać je chociaż raz w roku. Wiedzieć a robić to to jednak dwie zupełnie różne sprawy. Przyznajcie się tak z ręką na sercu, ilu z Was corocznie poddaje się serii profilaktycznych badań? Ja sama nie mam na to czasu, przecież jestem zdrowa, nic mi nie dolega. Młoda jestem jeszcze, to co mi może być...lekarz sam od siebie też nie kieruje, tzn że nie ma żadnych zagrożeń. I tak zawsze...skoro skierowania nie dostaję to sama nie poproszę, bo po co wywoływać wilka z lasu.


Moja mama u lekarza było średnio raz w miesiącu. Zawsze coś jej było, coś bolało. Zawsze jakaś choroba trwała zbyt długo. Pani doktor wysłuchała, pokiwała głową, wypisywała recepty i tak w kółko. Mnie jako osobę zupełnie nie znającą się na medycynie dziwiły pewne rzeczy, panią doktor nigdy. Zawsze była recepta i stosy lekarstw w aptece.

Jednak pewnego dnia, mama fatalnie się czuła, leki przepisane przez rodzinnego nie pomagały, a mama ruszyć się nie mogła. Tata zawiózł ją do szpitala... diagnoza brzmiała jak wyrok BIAŁACZKA. Szpital i seria badań...długie godziny oczekiwania na informacje od lekarzy. W tym czasie w mojej głowie zrodziło się tysiące myśli...
Mama leżała na oddziale hematologicznym, co dzień widywałam tam kobiety dużo młodsze od mamy, bez włosów, bledziutkie, wyczerpane, walczące....widok nie do opisania.
Sytuacja wyklarowała się po około tygodniu. Diagnoza brzmiała PRZEWLEKŁA BIAŁACZKA SZPIKOWA. Szczęście w nieszczęściu to choroba, którą można leczyć. Na którą są leki i z którą można żyć jeszcze długie lata. 

Od tego czasu minąl już ponad rok. Mama czuje się dobrze, przyjmuje leki. Przestała chorować a wyniki krwi są "książkowe". Mam nadzieję, że tak będzie jeszcze przez dłuuuuugi czas.

Was kochani więc namawiam, nawet jak nic Wam nie dolega, raz kiedyś zgłoście się do swojego lekarza rodzinnego po siekrowanie na badania. To Wam się należy...nie dajcie się zaskoczyć, nie czekajcie aż będzie za późno. To Wasze życie, macie je tylko jedno.

2 komentarze

  1. Zdrowia i dużo siły dla Twojej mamy!!! Doceniaj to każdego dnia, że jest z Tobą, bo nie każdy ma takie szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję kochana!! Wszystko zmierza ku dobremu :)

      Usuń

MAM

Blogowa akcja "Nie palę w ciąży - również biernie"