Niezbędnik kązdego malucha - szczoteczka do zębów MAM BABY

3/27/2015
Julce zaczęły wychodzić pierwsze ząbki krótko po tym jak skończyła 6 miesięcy. Od razu zaczęłam rozglądać się za jakąś szczoteczką do zębów. Do tej pory używałyśmy takiej zakładanej na palec...ale jak ząbki się wybiły postanowiłam zmienić na tradycyjną. Na rynku wybór jest ogromny...ja zdecydowałam się na  MAM Training Brush MAM 6+  i nie żałuję :) 


Szczoteczka ma bardzo długi uchwyt antypoślizgowy, podczas kilku pierwszych użyć mogłyśmy ją trzymać obydwie. Jednak ja szybko zrezygnowałam z pomocy, Julcia doskonale radzi sobie sama :) Absolutnie nie obawiam się, że włoży ją za głęboko, ponieważ posiada ogranicznik, który przed tym chroni :) Końcówka trzonka jest świetna do gryzienia...bardzo przydaje się kiedy wyrzynają się kolejne ząbki. Główka szczoteczki jest idealnie dopasowana do małej buźki dziecka, włosie nie jest ani za twarde ani za miękkie, po prostu idealne do mycia pierwszych ząbków jak i do masowania wrażliwych dziąseł.

Julka jest zachwycona kiedy wyciągam szczoteczkę, może tak z nią siedzieć dobre pół godziny i na zmianę to gryzie główkę to końcówkę :) Widzę, że bardzo jej to pomaga przy obolałych dziąsłach.


Obydwie z córką jesteśmy bardzo zadowolone ze szczoteczki, dziękujemy firmie MAM BABY za możliwość przetestowania produktu :) Zdecydowanie polecam, Julka jest zachwycona i widzę, że używanie szczoteczki przynosi jej dużą ulgę.



Czytaj więcej ->>

ORGANIX COSMETIX naturalne hypoalergiczne kosmetyki - organiczny krem oraz masło do ciała.

3/24/2015
Chciałabym Wam dzisiaj  przedstawić dwa naturalne produkty ORGANIX COSMETIX
Uniwersalny krem rozjaśniający przebarwienia
Organiczne masło do ciała

Na początek kilka słów od producenta na temat kremu
Rozświetlona i równomiernie stonowana skóra jest podstawowym elementem świeżego i odmłodzonego wyglądu skóry. Zdrowo wyglądająca skóra jest ważnym atrybutem piękna. Produkty rozjaśniające, przeciwdziałające hiper-pigmentacji (plamom starczym), stają się coraz bardziej popularne na całym świecie.
Organix Cosmetix z dumą prezentuje cała serię kosmetyków, poświęconą skórze z plamami, przebarwieniami oraz niedoskonałościami na tle pigmentacji. Skuteczność składników aktywnych jest potwierdzona wieloletnimi badaniami klinicznymi.
Krem zmniejsza powierzchnię ciemnych plam oraz wyrównuje koloryt skóry.
Działa dzięki formule organicznej 3M3 Whiters G - wyciąg z brązowej algi z linii wybrzeża Atlantyku.
Zmniejsza międzykomórkową syntezę melaniny, przez co zmniejsza powierzchnię plam i rozjaśnia cerę.
Ponadto krem zawiera Sepiwhite MSH, który hamuje aktywność syntezy melaniny.
Składnik działa bezpieczniej i skuteczniej niz arbutyna, kwas kojowy czy hydrochinonu.

- w 100% naturalny zapach
- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny





Moja opinia:
Na początek zacznę od plusów ponieważ jest ich znacznie więcej. Krem znajduje się w bardzo praktycznym opakowaniu z pompką, dzięki czemu możemy wycisnąć tyle produktu ile potrzebujemy. Dozownik nie zacina się, ani co dla mnie bardzo ważne, nic nie wypływa z niego samoistnie i nie brudzi całego opakowania (a już mi się to zdarzało w innych produktach)
Konsystencja jest bardzo lekka, krem nie jest ani za gęsty ani za rzadki - po prostu w sam raz, idealnie rozprowadza się na skórze. Wchłania się praktycznie natychmiast po zastosowaniu. Dzięki temu skóra staje się gładka i mocno nawilżona, co dla mnie jest niewątpliwie ogromnym plusem. Przy regularnym stosowaniu producent zapewnia, że wyrównuje koloryt i przebarwienia na skórze. Ja z kremu korzystam  od około trzech tygodni, nie mam problemu z przebarwieniami więc tutaj wypowiedzieć się nie mogę czy faktycznie na tej płaszczyźnie będzie działał. Jednak dzięki niemu moja skóra jest idealnie nawilżona i odżywiona. Stosuję go co dziennie na wieczór, a rano używam jako bazy pod makijaż - sprawdza się rewelacyjnie. Na pochwałę zasługuje także fakt, że krem jest bardzo wydajny, wystarczy nie wiele by pokryć nim całą twarz, mi w zupełności wystarczy niepełne naciśnięcie pompki.



Produkt posiada też swoje wady, jednak nie są one bardzo znaczące i absolutnie go nie przekreślają. Przede wszystkim zapach, nie jest on zbyt przyjemny. Całe szczęście, że szybko się ulatnia bo nie wiem czy chciałabym go czuć przez cały dzień. Opakowanie w którym krem jest zamknięty mogłoby by być szklane lub chociażby przeźroczyste, bo tak na prawdę nie wiem ile jeszcze kosmetyku zostało wewnątrz. Cena to ok 44zł za 50ml.

Kluczowe składniki
Aloe Barbadensis Leaf Juice - miąższ uzyskany z aloesu wspaniale uspakaja i nawilża skórę. Jest jednym z najlepszych środków naturalnych na oparzenia i podrażnienia skóry. Regeneruje skórę, utrzymuje wilgoć, działa przeciwzapalnie, łagodząco.
Olea Europaea (Olive) Fruit Oil -  środek zmiękczający i wygładzający, używany ze względu na przeciwbakteryjne właściwości.Butyrospermum Parkii (Shea Butter) - Wspaniały środek zmiękczający, bogaty w kwasy tłuszczowe i inne składniki odżywcze.
Składniki
Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Glycerin, Dictyopteris membranacea Extract, Aqua (Water), Capric/Caprilyc Trigliceride, Propanediol, Isoamyl Laurate, Squalane, Undecylenoyl phenylalanine, Plukenetia Volubilis Seed Oil*, Butyrospermum Parkii* (Shea Butter), Isoamyl Cocoate, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Simmondsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil*, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Glyceryl Caprylate, Sodium Stearoyl Glutamate, Parfum (Fragrance), Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid. May Contain: Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Farnesol, Geraniol, Limonene, Linalool.

*) Składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
98.90% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego.
76.42% wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych.

Drugi produkt to masło do ciała, kilka słów od producenta:
Masło przeznaczone dla wymagającej skóry. Oliwa z oliwek i Jojoba odżywiają i regenerują naturalną barierę ochronną, wyraźnie poprawiają elastyczność i miękkość skóry, chronią przed utratą wilgoci. Aloes i masło Shea działają kojąco na podrażnienia, pozostawiają skórę delikatną i aksamitną w dotyku.
Masło jest wzbogacone w składniki z Alp szwajcarskich:
- ekstrakt IMPERATORIA, składnik o silnym dzialaniu przeciwzapalnym;
- Szanta chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UV;
Ponadto formuła zawiera Lipactive Inca Inchi i roślinny olej zawierający kwasy Omega 3, 6 i 9, który umożliwia przywrócenie bariery ochronnej i wzmacnia elastyczność naskórka. Efektem końcowym jest młodszy wygląd skóry.

- w 100% naturalny zapach
- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny
 


Moja opinia:
Masło do ciała zamknięte jest w bardzo praktycznym plastikowym opakowaniu, od środka było dodatkowo zabezpieczone przez folię. Pudełeczko jest bardzo estetyczne, nie trzeba go chować po szafach i ze spokojem może stać w łazience na półce, nie szpecąc swoim wyglądem. Opakowanie jest przeźroczyste dzięki czemu zobaczymy ile produktu jeszcze zostało.
Konsystencja jest dość gęsta i na pierwszy rzut oka wygląda na zbitą...jednak kiedy tylko dotknęłam kosmetyku okazał się on bardzo delikatny. Idealnie rozprowadza się na skórze, bardzo mocno nawilża, a moja skóra tego potrzebuje. Już podczas pierwszego użycia po kąpieli, zauważyłam różnicę. W przeciwieństwie do konkurencyjnych kosmetyków, masło z dużą łatwością się rozprowadza i bardzo szybko się wchłania. Nie trzeba go bardzo mocno wcierać, nie pozostawia także tłustego filmu na skórze. Tak na prawdę, po nałożeniu go na ciało od razu się ubrałam. Skóra po zastosowaniu jest niezwykle aksamitna - żadne masło do ciała nie działało na moją skórę tak jak to. Szczególnie na nogach widać różnicę, bo tą partię ciała ciężko u mnie odpowiednio nawilżyć.


Jak dla mnie ten produkt nie ma absolutnie żadnych minusów. Na pochwałę zasługuje także zapach, wyczuwam nutę cytrusów, coś w kierunku limonki jednak nie umiem w 100% powiedzieć tego na pewno (na opakowaniu zaznaczone jest orange i lemon). Jest bardzo delikatny i przyjemny. Po kremie który opisałam wyżej to bardzo pozytywne zaskoczenie. Bałam się że zapach zdominuje ten produkt i nie będę go w stanie używać. Nie ukrywajmy, to jak pachnie kosmetyk, który nakładamy na nasze ciało ma olbrzymie znaczenie. 
Cena jak za opakowanie 250ml też jest do przyjęcia i zdecydowanie zainwestuję w niego po raz drugi.

Kluczowe składniki:
Simmondsia Chinensis Jojoba Seed Oil - Olej z Nasion Jojoby - tworzy film ochronny na skórze, pomagając zatrzymać wilgoć.
Macadamia Ternifolia Oil - Olej z Orzechów Macadamia - działa nawilżająco i ochronnie na skórę.  Bogaty w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Jego naturalne podobieństwo do ludzkiego sebum czyni go doskonałym składnikiem do pielęgnacji skóry.Olea Europaea (Olive) Fruit Oil -  środek zmiękczający i wygładzający, używany ze względu na przeciwbakteryjne właściwości.

Składniki
Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Glyceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Oleate, Glyceryl Stearate, Potassium Sorbate, Simmondsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil*,  Macadamia Ternifolia Seed Oil*,  Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Squalane, Hodeum Vulgare, Saccharide Isomerate, Benzyl Alcohol, Citrus Aurantiun Duclis (Orange) Peel Oil*, Citrus Medica Limonum (Lemon) Oil*, Beeswax*, Glycerin, Marrubium Vulgare*, Peucedanum Ostruthium*, Hyssopus Officinalis*, Sodium Benzoate, Dehydroacetic Acid, Citric Acid, Benzoic Acid,  Tocopheryl Acetate.

*) Składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
98.76% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego.
27.87% wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych. 

Obydwa produkty pochodzą ze sklepu internetowego http://www.biobeauty.pl/
BIOBEAUTY
Czytaj więcej ->>

PINK BLUE sklep interentowy nie tylko dla dzieci - bluzeczka z sercem idealna na prezent :)

3/23/2015
Ostatnio Marysia nie lubi chodzić w spodniach...no bo przecież nie jest chłopcem ;) Co dzień zakłada sukienki i spódniczki, daje się jeszcze namówić na leginsy lub jakieś getry i to wszystko. Mam nie lada problem żeby ubrać ją np. do przedszkola. Zwykle szukam jakiejś tuniki lub ładnej bluzeczki i zestawiam to z rajstopkami - w tym Marysia czuje się najlepiej :)
Poszukując dla niej nowych ciuszków, trafiłam do świetnego sklepu internetowego PINK BLUE.
Wszystkie ubrania to 100% handmade - jestem pełna podziwu dla Pań które potrafią wyczarować takie cudeńka. Ja niestety nie mam takich zdolności ;)
Oferta sklepu nie jest skierowana wyłącznie dla dzieci tak więc każdy znajdzie coś dla siebie :) Można tu znaleźć identyczne zestawy dla mamy i córki - świetne są, zresztą sami zobaczcie KLIK
*zdjęcia ze strony internetowej http://www.pinkblue.pl/

A teraz kilka słów o bluzeczce którą Marysia jest zachwycona, zresztą nie ukrywam że ja też :) Wykonana w 100% z bawełny, szara z różowy sercem i długim rękawem, od razu przypadła mojej córce do gustu - wiadomo, kolor różowy noszą księżniczki a ona przecież nią jest ;)
Serce to dzianina dresowa, natomiast reszta to wysokogatnukowa dzianina  pętelkowa.  



Pięknie wykończona...żadnych sterczących nitek, zaciągnieć itp wszystko uszyte perfekcyjnie :) Po praniu również nic się nie zmieniło, bałam się że może się rozciągnie lub wstąpi.....jednak wszystko pozostało bez zmian :)





Bluzeczka idealnie nadaje się na nadchodzącą wiosnę...nie jest gruba więc dziecko na pewno się nie zapoci. Idealnie będzie pasowała do dżinsów, legginsów czy spódniczki :) Jako, że córka ma bardzo wrażliwą skórę i najczęściej wszystko ją uwiera, drapie i drażni miałam obawy czy materiał nie podrażni jej delikatnej skóry...jednak nic takiego się nie stało. Dzianina jest bardzo miękka i przyjemna w dotyku. Jedynie musiałam obciąć metkę na karku, ale to robię zawsze i we wszystkich ubrankach :)

Marysia jak na swój wiek jest dość wysoka, kupuje jej ubrania w rozmiarze 116/122, ale i tak zwykle nic nie jest idealnie dopasowane :( Najczęściej jeżeli rękawy są dobre, to całość jakoś nie leży i na odwrót. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona kiedy otrzymałam bluzkę - rękawki idealne, długość w sam raz....nie jest ani za obszerna ani za wąska - jest po protu uszyta jak na nią.
Zresztą na fotkach można zobaczyć jak ładnie bluzeczka się układa. Jestem jak najbardziej na TAK i polecam ten sklep wszystkim mamą które chcą modnie i nie drogo ubrać swoją pociechę.
Marysia bluzkę od PINK BLUE zakłada bardzo chętnie - a jeżeli jej się podoba to musi być na prawdę ładna :)





www.pinkblue.pl


Czytaj więcej ->>

BABARYBA - książeczki z pomysłem - idealne na prezent.

3/21/2015
Recenzja tych książeczek miała być na samym końcu, jednak te tytuły tak przypadły Marysi do gustu, że postanowiłam napisać o nich wcześniej, być może ktoś zechce zakupić je na prezent dla swojej pociechy, bo w końcu Wielkanoc tuż tuż :) 
Dziś przedstawię Wam trzy tytuły z wydawnictwa BABARYBA, wszystkie napisał znakomity i znany na całym świecie autor Hervé Tullet.
- Naciśnij mnie
- Turlututu. A kuku, to ja! 
- A gdzie tytuł?

 
Głównie skupię się na jednej z tych pozycji, ponieważ moja córka jest nią zachwycona :)
Zacznę może od tego, że książki są pięknie wydane. W twardych oprawach, posiadają kolorowe duże ilustracje, które na pewno przyciągną uwagę dziecka. Moja córka zakochała się w książce pt: "Naciśnij mnie", gwarantuję że Wasze dzieci też będą zachwycone. Książeczka jest inna niż wszystkie jakie do tej pory mieliśmy, jest niemal magiczna, a dlaczego? O tym za chwilę.



Do książek podeszłam z dużym dystansem....szczególnie do tej którą moja córcia, od razu po rozpakowania przesyłki sobie upodobała. A to dlatego, że okładka bardzo mnie zmyliła. Trzy kolorowe kropki  wydawały się mało interesujące dla czterolatki. No bo co może być w nich ciekawego? Najpierw zaczęłam przeglądać ją sama i muszę powiedzieć, że byłam zachwycona. Bez żadnej obawy wręczyłam ją Marysi i zaczęłyśmy zabawę :) "Naciśnij mnie" to interaktywna książka, która zachęca dzieci oraz dorosłych do wspólnej niezapomnianej zabawy i nauki. To książka na którą trzeba dmuchać, której trzeba klaskać i którą trzeba przekręcać...kolorowe kropki zmieniają się na oczach naszej pociechy, a śmiechu przy tym jest co nie miara :)
Książeczka napisana jest w dwóch językach - co możecie zobaczyć na fotkach :)




Marysia z dużą chęcią i zaangażowaniem wykonywała polecenia i czekała co się stanie. Przez kilka pierwszych dni, bawiłyśmy się z książką po kilka razy dziennie...czytałyśmy od przodu i od tyłu :) Skończyłyśmy i za chwilę zaczynałyśmy od początku. Teraz już Marysi trochę przeszło, ale na początku "Naciśnij mnie" była cały czas obok nas :) Okazała się lekarstwem na wszystko. Na zły humor, na smutek, na skaleczenie i na nudę...wystarczyło, że wzięłam ją do ręki a już uśmiech pojawiał się na jej twarzy :) Idąc spać widziałam jak kolorowe kropki podążają za mną ;)

Zdecydowanie POLECAM tą książeczkę każdemu rodzicowi i dziecku...to niewątpliwie jeden z tych tytułów, który powinien  znaleźć się w dziecięcej biblioteczce.


 





Idąc za ciosem, od razu podsunęłam Marysi kolejny tytuł tego samego autora pt: "Turlututu. A kuku, to ja! 



To książka która zabierze nas m.in w podróż statkiem kosmicznym a towarzyszyć nam będzie przesympatyczny Turlututu :) Oczywiście klimat książeczki jest utrzymany, czyli w dalszym ciągu będziemy śpiewać czy potrząsać książką. Jest jednak jeden element o którym musicie wiedzieć :) Tutaj także się krzyczy....i to głośno. To bardzo przypadło Marysi do gustu...mogła krzyczeć i nikt jej nie uciszał :) 

Na dobranoc zabrałyśmy się za ostatnią pozycję :) i tutaj także rozczarowania nie było...Bohaterowie książki "A gdzie tytuł" mimo, iż sami dokładnie nie znają bajki w której występują, zapraszają dzieciaki i wciągają je do wspólnej zabawy. A ciekawscy będą mogli zwiedzić także pracownię naszego wspaniałego autora, który...właśnie tworzy tą książkę :)






Marysia absolutnie nie chciała iść spać. Po tym jak razem przeczytałyśmy tą książkę dwa razy, zaczęła czytać ją swoim pluszakom :) Bardzo wdzięcznym słuchaczem okazała się szara myszka która razem z książką towarzyszyła mojej córci do samego rana.


Jeżeli poszukujecie czegoś oryginalnego na prezent dla dzieciaków to ZDECYDOWANIE polecam Wam te trzy tytuły. Nie pożałujecie a obdarowani będą zadowoleni tak jak moja córka :)
Czytaj więcej ->>

MAM

Blogowa akcja "Nie palę w ciąży - również biernie"