Pizza w 10 minut - pyszna i pachnąca.

8/27/2015
Uwielbiam pizzę ;) Jeżeli mam na nią ochotę, a nie dysponuję akurat mrożoną, na dostawę nie bardzo są fundusze to mam szybki i prosty sposób. Wychodzi na prawdę PYSZNA...a koszt nie wielki :)
Co potrzebujemy do wykonania:
- placki tortille ( ja kupuje najtańsze z biedronki)
- koncentrat pomidorowy (do sosu) - czasami zastępuję go keczupem ;)
- ser mozarella (opcjonalnie)
- żółty ser 
- przyprawy oregano itp
- ulubione dodatki

Jeżeli chcemy pizzę na cienkim cieście bierzemy dwa placki. Jeden smarujemy koncentratem z przyprawami. Ja daję zwykle oregano i bazylię. Smaruję jeden z placków. Układam na nim pokrojoną mozzarellę (może być zwykły żółty ser jeżeli nie mamy pod ręką). Trzeba zrobić to dość gęsto...na wierzch układamy drugi placek i przyciskamy delikatnie żeby się skleiły. Na placek z wierzchu również nakładamy sos. Żółty ser kroimy na małe kawałki, lub trzemy na tarce o dużych oczkach i posypujemy. Układamy nasze ulubione składniki. W moim przypadku była to szynka, kabanos oraz salami - moja córka jest mięsożercą ;)
Posypujemy z wierzchu oregano i wkładamy do piekarnia na 6 min/180 stopni. Trzeba kontrolować żeby się nie przypaliła. Czas zależy od grubości placków.

Jeżeli ktoś woli grubszą to robimy warstwy placków i przekładamy sosem i serem :) 

Taka pizza jest na prawdę pyszna i aromatyczna :) Czas wykonania nie powinien przekroczyć 10 minut :) POLECAM !!!

w piekarniku:
Czytaj więcej ->>

Powrót do przeszłości ;)

8/24/2015
Ostatnio siedziałam wieczorkiem przed TV i na jakimś muzycznym kanale puścili przebój z moimi idolami z przed lat. Pewnie nie jestem odosobniona, że jak leci fajny utworek z "lat młodości" (bo my kobiety to wieczne 18-nastki), to buzia aż sama się śmieje a niejednokrotnie łza się w oku zakręci. Gdyby tylko można było cofnąć się te kilkanaście lat do tyłu :) Oczywiście mając ten rozum i tą wiedzę co teraz ;) 
Wiecie czego słuchałam? Wtedy to był jeden z bardziej znanych boysbendów...oczywiście Backstreet Boys. Byłam nieziemsko zakochana w Nicku i jak każda nastolatka w latach 90-tych zbierałam jego plakaty, nagrywałam materiały na video i wiecznie słuchałam kaset z ich przebojami. Teraz jak o tym myślę to tylko się śmieję, ale wtedy...
Kto znał? Kto słuchał? 
Oczywiście oprócz nich, także polski odpowiednik był mi bardzo znany :) namiętnie słuchałam, ba nawet kilka razy udało mi się z nimi spotkać - w końcu w tym samym mieście mieszkaliśmy...a o adres wcale w tamtych latach nie było tak trudno. Książki telefoniczne były na każdej poczcie ;)
Kto słuchał Just5? 


A co tam w TV leciało w latach 90-tych? Moim idolem był wtedy Richard Dean Anderson...ktoś kojarzy to nazwisko? Pewnie nie wiele osób...ale jak napiszę MacGyver? Teraz już  pewnie wiecie o kim mowa :) Namiętne oglądałam każdy odcinek, nie które to już znałam na pamięć...wtedy moi rodzice mieli antenę satelitarną (czy jak to tam się wówczas nazywało) i odcinki oglądałam na niemieckich kanałach :) Największą moją bolączką, było to, że żadna gazeta typu BRAVO nie oferowała plakatu z moim ukochanym. Ile to się musiałam naszukać...ale w końcu mi się udało :) Zawisł na ścianie...


Miałam ( i w sumie mam nadal) kilka swoich ulubionych filmów - takich babskich, które można oglądać bez końca z psiapsiółą. Tutaj pewnie też nie będę oryginalna, bo tytuły znane są pewnie każdemu, kto lubi takie kino :) Bez wątpienia na pierwszym miejscu jest "Dirty Dancing" - pamiętny finałowy taniec trenowały w domu chyba wszystkie moje koleżanki z podstawówki :) Każda chciała mieć taką sukienkę, takie włosy i takiego chłopaka ;)

Kolejny film to bezapelacyjnie "Footloose". Dziwiłam się oglądając go, jak można zrobić zakaz tańca...muzyka z tego filmu towarzyszy mi na co dzień, bo soundtrack z tego filmu mam w samochodzie ;) Szkoda tylko, że moja córka tego nie lubi, bo jadąc z nią musi lecieć polski wykonawca. Impreza z balu jest genialna...taniec świetny a stroje? ehhhh sami zobaczcie

Żeby nie było, że ja tak lubię tylko zagraniczne filmy :) Nasze polskie wcale nie są gorsze...mam kilka ulubionych z dawnych lat. Tym najlepszym jest chyba "Uprowadzenie Agaty" - teksty z tego filmu towarzyszą mi nawet dzisiaj...muzyka jest świetna, ponadczasowa, a nie które sceny do dziś wywołują u mnie uśmiech - a nawet głośny śmiech. Kto oglądał, wie o czym mówię.
Jedna z lepszych scen - to jest chyba "najbardziej" romantyczna scena polskiej kinematografii :)

A na koniec coś co siedzi mi w głowie i chyba pozostanie tam na zawsze :)  Kto oglądał kiedyś "13 posterunek" na pewno zna utwór pt: "Piosenka Radio-telegrafisty" 

 ... padłam i chyba nie wstanę ;)

filmy i utwory pochodzą z serwisu www.youtube.pl
zdjęcie http://www.craveonline.com/culture/195089-nbcs-revolution-presents-5-inventive-tv-heroes


Czytaj więcej ->>

Kolka niemowlęca - jak sobie poradziłam...

8/20/2015
Jak zapewne wiecie, mam dwie córki. Marysia ma 4,5 roku a Julka 13 miesięcy. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką która została mamą zdrowego synka. Niestety maluszek ma kolki...nie jakieś ogromne, ale popłakuje, bo boli go brzuszek. Zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc, bo ja z moją Marysią przechodziłam prawdziwą gehennę. Postanowiłam i z Wami podzielić się swoim doświadczeniem w tej sprawie...może ktoś wykorzysta moje rady.

Przede wszystkim, chciałabym obalić jeden z powszechnych mitów, że kolka niemowlęca zaczyna się około 3 tygodnia życia. Nam towarzyszyła praktycznie od samego początku...w momencie kiedy usłyszałam pierwszy krzyk Marysi, tak był z nami obecny przez ponad 5 miesięcy.
Dobrze czytacie...walczyliśmy z tym paskudztwem dokładnie 5,5 miesiąca. Było cholernie ciężko, czasami brakowało sił i pomysłów...czasami z bezsilności człowiek płakał razem z dzieckiem. Jednak żyliśmy nadzieją, że pewnego dnia to się po prostu skończy. Czekaliśmy na ten moment jak na zbawienie. W końcu on nadszedł...jednak zanim to się stało, wykorzystaliśmy chyba wszystkie dostępne metody walki z kolką niemowlęcą.
Na polskim rynku dostępnych jest kilka preparatów, które mają ulżyć dziecku podczas ataku. Od razu Wam powiem, że jeżeli kolka jest na prawdę mocna, to te preparaty nie zlikwidują jej kompletnie. Może trochę ulżą, jednak nie oczekiwałabym cudów.
Marysia zaczynała płakać popołudniu, około 17. Przestawała różnie, czasami o 22 a czasami o 1 w nocy. Zresztą, to nie był zwykły płacz...to raczej przeraźliwy krzyk, którego nic nie mogło ukoić. W internecie, aż roi się od pomysłów jak z tym walczyć. Jednak w naszym przypadku NIE POMOGŁO NIC !!! Absolutnie żadne "dobre rady" nie przyniosły oczekiwanych skutków.

Na początku karmiłam piersią, ale z dnia na dzień było co raz gorzej, już nie wiedziałam co mogę jeść a co nie - u pediatry byliśmy co kilka dni. Robiliśmy szereg badań...wykorzystaliśmy wszelkie możliwości. W końcu lekarz przepisał NUTRAMIGEN. Podawaliśmy go z nadzieją, że w końcu coś ulży cierpieniom naszego dziecka. Niestety...nasze nadzieje okazały się złudne.
Jedyna rzecz, która choć na chwilę przynosiła ukojenie to SUSZARKA DO WŁOSÓW, dzięki niej mogliśmy chociaż przez moment odpocząć. Wykorzystywaliśmy ją, kiedy brakowało już sił i pomysłów. Wystarczyło włączyć, a szum powietrza uspokajał Marysię. Nie którzy gorącym powietrzem ogrzewali brzuszek dziecka - jednak ja bym tego nie polecała - można poparzyć maluszka.

Wszystkie preparaty, które zawierały w sobie  SIMETIKON okazały się nie skuteczne. A próbowaliśmy na prawdę wiele. Począwszy od infacolu, przez bobotic, po niemieckie sab simplex i lefax. W międzyczasie oczywiście były jeszcze inne, ale jakoś nazwy nie utkwiły mi w pamięci. Standardowo była woda koperkowa i herbatki...wszystko na nic.
Najbardziej tak naprawdę po za suszarką ulgę przynosił masaż brzuszka...żadne gorące pieluszki czy kąpiele nie dawały efektu.

Pewnego dnia trafiliśmy do bardzo miłej Pani doktor, która zaproponowała nam kropelki BIO GAIA. Zaczęliśmy je podawać i w sumie one przyniosły dużo dobrego....kolki jakby się zmniejszyły (ale wciąż były) a Marysia robiła się po nich spokojniejsza. Tak na prawdę jednak, zastanawialiśmy się na ile krople pomogły...bo być może to był już ten wiek, że kolki same ustępowały...

Podsumowując, co nam pomogło i co polecamy:
- suszarka do włosów 
- kropelki bio gaia
- masaż brzuszka

Kiedyś usłyszałam od koleżanki, że co to takiego strasznego kolka....dziecko trochę popłacze i przestanie, dużo dzieci na to cierpi. Ja powiem tylko jedno, nie życzę nikomu, aby musiał przechodzić przez kolkę niemowlęcą - nie życzę nikomu, aby musiał patrzeć na to jak dziecko cierpi i nie móc mu pomóc...straszne !! Dobrze, że to mija (w miarę szybko) i Maluszek o tym nie pamięta. 


Czytaj więcej ->>

Trujesz swoje dziecko? Nie? A może jednak...

8/18/2015


Palenie papierosów jest szkodliwe. Czy jest jeszcze ktoś, kto jeszcze o tym nie wie? Wszyscy wiedzą, że szkodzi zdrowiu i jest niebezpieczne, że zatruwa środowisko, że jest szkodliwe dla dzieci, kobiet w ciąży itp. Niby od najmłodszych lat rodzice nam to wpajają do głowy, czyli teoretycznie wiemy, że to jest złe…a jak jest w praktyce?
W zeszłym roku Newsweek Polska przeprowadził badania z których wynika, że Polacy (mimo tego, iż palą co raz mniej) nadal są w czołówce Europejskiej. Nie ma się czym chwalić, podobno pali średnio 26% Polaków, a na przebadane 53 państwa aż w 42 jest mniej palaczy niż u nas. Wychodzi na to, że pali co czwarty Polak.
Wydaje się, że palenie to domena panów. Nic bardziej mylnego, kobiety równie chętnie (choć rzadziej) sięgają po „fajkę”. Ja osobiście, znacznie częściej widzę kobietki z papierosem – swoją drogą, koszmarnie to wygląda. Kojarzy mi się z żółtymi palcami, śmierdzącymi włosami, ziemistą cerą i brzydkim oddechem. Nie ukrywam, kiedyś sama paliłam – odwidziało mi się w 2008r i wcale nie żałuje. Po za tym wcale nie było tak trudno rzucić. Była to bardzo słuszna decyzja i absolutnie nigdy jej nie żałowałam :) Co więcej, jestem dumna z tego, że mi się udało.

Czytaj więcej ->>

MAM

Blogowa akcja "Nie palę w ciąży - również biernie"